Zawsze interesowało mnie urządzanie wnętrz. Nawet kiedyś aplikowałam na uczelnię przygotowującą do zawodu architekta, ale jak to w życiu bywa, musiałam zrezygnować i zajęłam się zupełnie czymś innym. Tak mijały lata, aż pewnego dnia moja praca przestała sprawiać mi satysfakcję. Na szczęście miałam oszczędności, więc postanowiłam rozstać się z dotychczasowym zajęciem i poszukać powołania. Zapisałam się wtedy nawet na kurs księgowości, który jak się okazało prowadziła Kaśka- moja znajoma z liceum. A to był dopiero początek.
Kobiece wykończenia wnętrz w mazowieckim
Kaśka zawsze była obrotna i przedsiębiorcza. Po liceum poszła na rachunkowość i przez chwilę nawet pracowała w zawodzie. Ale jako człowiek z wiecznym głodem nowości i przygód pojechała do Tajlandii na urlop, gdzie poznała Marka. Marek był rosłym, dobrze zbudowanym brunetem z krzepą i jak się okazało z fachem w rękach. Urzekł ją niebywałym urokiem osobistym i… zawodem. Marek był właścicielem firmy zajmującej się wykończeniami wnętrz. Kaśka zawsze lubiła majsterkować, przemalowywać, udoskonalać, więc Marek bardzo jej zaimponował. Ostatecznie poza niewątpliwą chemią, połączyła ich pasja do tworzenia ciekawych wnętrz. I tak z księgowej Kaśka stała się kobietą z pędzlem i szpachlą w ręku. Marek od razu zobaczył w niej potencjał i nawet zaczął zabierać ją do pracy. Z nią czas upływał mu przyjemniej i jak się okazało znacznie szybciej, bo Kaśka naprawdę dużo potrafiła. I kiedy tak rozmawiałyśmy o dawnych i obecnych czasach, przyznałam się Kaśce, że jestem na zakręcie i szukam powołania. Kaśka świetnie wiedziała, że pasjonowała mnie architektura, więc wiedziała jak mnie podejść i zachęcić do spróbowania czegoś nowego czym były wykończenia wnętrz w mazowieckim. Początkowo uznałam, że oszalała. Jakim cudem ona ze mnie chciała zrobić fachowca od równania ścian? To, że ona była kobiecym wyjątkiem, który się sprawdza w tym zawodzie, potwierdzało tylko regułę, że wykończeniówka to zdecydowanie męskie zadanie. Ale w końcu, jak to mówią, kto nie ryzykuje ten nie pije szampana, więc spróbowałam. Dziś mam własną firmę, zatrudniam fachowców i wiem, że swoją pracą przyczyniam się do spełniania ludzkich marzeń o pięknych wnętrzach.
Powiecie, że wykończenia wnętrz to typowo męski zawód, ale ja jestem żywym dowodem na to, że jak się chce to można wszystko. Niezależnie od tego czy do zmiany popchnie Cię przypadek czy sam/a o tym zdecydujesz. Najważniejsze jest to, żeby się nie bać, a jak już obierzesz kierunek to nie poddawać się, bo efekty jakie czekają Cię po ciężkiej pracy na pewno są tego warte.